Próbować każdy może…
25 listopada aktorzy Teatru BezNazwy, wraz z opiekunką Sylwią Gajewską, udali się do Teatru Arterion na spektakl „Próby” Bogusława Schaeffera.
Marcin Paździor
2 grudnia 2013 r.
25 listopada aktorzy Teatru BezNazwy, wraz z opiekunką Sylwią Gajewską, udali się do Teatru Arterion na spektakl „Próby” Bogusława Schaeffera.
Z lekkim poślizgiem dotarliśmy do niepozornego budynku, który – jak się okazało – był upragnionym celem naszej wędrówki. Pierwszym zaskoczeniem było umiejscowienie widowni w samym środku akcji. Kilka rzędów krzeseł, ustawionych po prawej i po lewej stronie, kreśliło przestrzeń, która należała do aktorów. Teatr na wyciągnięcie ręki – mówią o sobie twórcy tego „specyficznego” teatru. Spektakl zaczął się niepozornie, od wniesienia starej szafy, która posłużyła jako „drzwi”, przez które postaci wychodziły i wchodziły na scenę. Próbowano zagrać epizody: o zachwytach nad cudownymi dziećmi, wyborze sprośnych zdjęć do jadalni lekarzy, czy o niesamowicie trudnym egzaminie do szkoły muzycznej, gdzie egzaminator był bezdusznym katem, czekającym na najdrobniejsze potknięcie się swojej „ofiary”. Nagłym zwrotem akcji było pojawienie się reżysera, który z perspektywy widza obserwował poczynania swoich aktorów. W trakcie długich - ale jakże ciekawych – monologów nasi bohaterowie precyzyjnie, z humorem odkrywali przed widzami „nagą prawdę” o tworzeniu się teatru. Doskonałym zakończeniem „teatralnego show” była nieudana – oczywiście-próba samobójcza… bo przecież to tylko Próby. „Dla mnie większe znaczenie mają próby, niż sam występ” – powtarzał z uporem maniaka jeden z aktorów. Te słowa bez wątpienie znajdują swe potwierdzenie w szeroko pojmowanej rzeczywistości teatralnej.
Jakub Żebrowski, IId S.G.