Ładowanie strony...
24 listopada 2015

Matusia Małgorzata - mama Księdza Bosko

Maciej Drewniak

25 listopada 1856 r. umarła Małgorzata Occhiena, matka św. Jana Bosko, prosta piemoncka kobieta, która wywarła wielki wpływ na kształtowanie się osoby ks. Bosko, ale także całego dzieła salezjańskiego.

Małgorzata Occhiena urodziła się 1 kwietnia 1788 r. w Capriglio we włoskim Piemoncie jako szóste z dziesięciorga dzieci. Tego samego dnia została ochrzczona w kościele parafialnym. Jej rodzice byli rolnikami i bardzo gorliwymi chrześcijanami. Od samej młodości Małgorzata bardzo dużo i chętnie pracowała. Ciągłe zajęcia domowe nie pozwalały, aby mogła się uczyć. Posiądzie jednak wielką życiową mądrość.

W 1812 r. poślubia Franciszka Bosko, 27-letniego wdowca, który ma trzyletniego syna, Antoniego, i chorą matkę. W rok po ślubie przychodzi na świat Józef, a w 1815 r. Jan (w przyszłości ks. Bosko). Wkrótce potem rodzina Bosko przenosi się do Becchi, malutkiej osady na pagórkach Piemontu, ok. 30 km od Turynu. W roku 1817 mąż Małgorzaty, Franciszek umiera na zapalenie płuc.

Dwudziestodziewięcioletnia Małgorzata musi zmierzyć się z bardzo trudną sytuacją, w jakiej znalazła się rodzina w okresie głodu. Opiekuje się matką zmarłego męża, jego synem oraz małymi Józefem i Jankiem. Małgorzata jednak była przede wszystkim kobietą wielkiej wiary. Bóg był zawsze pierwszym i ostatecznym punktem odniesienia we wszystkich jej decyzjach, słowach i czynach.

Miłość do Boga była w niej tak gorąca, że wpłynęła na uformowanie w niej serca matki. Była mądrą wychowawczynią, wiedziała, jak połączyć w wychowaniu element macierzyństwa i ojcostwa, dobroci i konsekwencji, ciągłej obecności i zaufania, ducha rodzinnego i dialogu. Wychowała synów w duchu miłości bezinteresownej, cierpliwej i wymagającej. Posługiwała się naturalnymi metodami, ale jednocześnie nieustannie zwracała się o pomoc do Boga. Trzej chłopcy, o bardzo różnych temperamentach, byli wychowani wg tych samych zasad, do każdego stosowała inne metody. Uczyła ich katechizmu i sama przygotowała do I Komunii św.

Kiedy dziewięcioletni syn Janek ma sen, potrafi zinterpretować go w Bożym świetle: "Być może zostaniesz księdzem" - powie wówczas. Swojemu najmłodszemu synowi pozwala przebywać z tzw. trudnymi chłopcami, ponieważ zauważyła, że ma na nich dobry wpływ.

W domu pojawiają się także trudności. Najstarszy Antoni niechętnie spogląda na kształcenie Janka. To zmusza Małgorzatę do wysłania najmłodszego syna poza rodzinne Becchi, bo tylko tak będzie mógł zdobyć wykształcenie. Będzie mu towarzyszyła do samych święceń, a w tym dniu powie do syna słowa, które zostaną w jego sercu na całe życie.

Kiedy w roku 1846 ks. Bosko zachorował bardzo ciężko, Małgorzata przybyła do niego do Turynu, Odkryła wówczas, ile dobra jej syn czyni opuszczonym chłopcom. Na jego prośbę, aby pozostała z nim na stałe, odpowiedziała: "Jeśli wierzysz, że to jest wola Boża, to jestem gotowa pozostać".

Obecność Mamy Małgorzaty przekształca oratorium w rodzinę. Przez dziesięć lat jej życie jest połączone z życiem syna, uczestniczy jednocześnie w rodzeniu się dzieła salezjańskiego. Była pierwszą współpracownicą ks. Bosko - cerowała ubrania, gotowała, stała się prawdziwą matką dla chłopców. Wprowadziła element macierzyński do systemu wychowawczego stosowanego przez ks. Bosko. Jest nieświadomą "współzałożycielką" Rodziny Salezjańskiej.

Umarła w Turynie na zapalenie płuc 25 listopada 1856 r w wieku 68 lat. Na cmentarz odprowadziły ją rzesze chłopców, którzy opłakiwali jej odejście, jak odejście własnej matki. Kolejne pokolenia salezjanów nazywają ją familiarnie Mamą lub Matusią Małgorzatą.

salezjanie.pl