Byliśmy w Saint Quentin we Francji
Ostatni tydzień marca grupa uczniów SLO spędziła u francuskich rówieśników w Saint Quentin i Paryżu
Marcin Paździor
17 kwietnia 2019 r.
O Francuzach krąży wiele stereotypów: że jedzą same bagietki i croissanty, oczywiście zaraz po codziennej porcji ślimaków i żabich udek; że są chodzącymi ikonami mody czy że patrzą na każdego z góry. Mieliśmy okazję zobaczyć na własne oczy, co jest prawdą, a co nie, kiedy w dniach 23-29 marca 2019 roku odwiedziliśmy naszych francuskich kolegów i koleżanki w ramach wymiany międzyszkolnej.
Większość z nas była podenerwowana, gdy właśnie skręcaliśmy w uliczkę, przy której stali nasi Francuzi, ale stres szybko minął, kiedy wsiadaliśmy do aut i jechaliśmy do naszych domów na najbliższy tydzień. Tego dnia - w niedzielę 24. marca, po prawie 19-godzinnej podróży autokarem – nie robiliśmy nic więcej poza wyjściami z naszymi Francuzami.
Wszystko tak naprawdę zaczęło się w poniedziałek 25. marca, kiedy to rozpoczęliśmy wspólnym śniadaniem, oprowadzaniem po szkole i prezentacjami francuskich uczniów. Potem wzięliśmy udział w grze miejskiej, podczas której robiliśmy zdjęcia różnych obiektów w Saint Quentin z wybranymi z listy motywami przewodnimi. Po zakończeniu zajęć w szkole większość uczniów rozeszła się po centrum miasta i mogliśmy przejść się po sklepach, kupić pamiątki - robić to, na co tylko mieliśmy ochotę.
We wtorek, 26. marca po kolejnych prezentacjach przyszła kolej na to, żeby wykorzystać zdjęcia z poprzedniego dnia. Robiliśmy plakaty i prezentacje, a potem mieliśmy okazję zjeść w szkolnej stołówce. Następnie wybraliśmy się do pobliskiego miasta, Amiens. Katedra znajdująca się tam jest większa nawet od tej w Notre Dame! Jest to wyjątkowo malownicze miasto, po którym oprowadzili nas przewodnicy. Mieliśmy również sporo czasu, żeby samemu popodziwiać architekturę tego miejsca i kupić pamiątki, po czym powróciliśmy do Saint Quentin.
Myślę, że środa, 27. marca była ulubionym dniem większości z nas. Co prawda musieliśmy wstać o 4/5 rano, ale dla czego – wyjazdu do PARYŻA! Na początku zawitaliśmy do fundacji Louis Vittona, gdzie mieliśmy okazję podziwiać znane dzieła sztuki takie, jak obrazy Claude’a Moneta czy autoportret Vincenta Van Gogha. Potem nastąpił długo wyczekiwany moment – lunch pod wieżą Eiffla! Po drodze minęliśmy także Łuk Triumfalny, który zapierał dech w piersiach. Po zrobieniu miliona zdjęć i napawania się widokami wieży, którą każdy z nas znał od dzieciństwa z pocztówek, nadruków i filmów, wybraliśmy się na rejs Sekwaną, podczas którego mogliśmy podziwiać wiele zabytków i przepięknych budowli, wliczając w to katedrę Notre Dame. Gdy przybiliśmy z powrotem, od razu udaliśmy się na Montmartre – artystyczną dzielnicę Paryża, skąd rozpościera się przepiękny widok na cały Paryż. I, niestety, nastąpił ten smutny moment pożegnania z jedną z najpiękniejszych stolic kulturalnych Europy.
W czwartek, 28. marca na otarcie łez po opuszczeniu Paryża, pojechaliśmy do muzeum Louvre-Lens (nie tego w Paryżu), gdzie mogliśmy oglądać artystyczne spuścizny ludzkości, poznając bliżej historię i kulturę naszych przodków. Widzieliśmy m.in. starożytne rzeźby oraz oryginalną wersję „Odysei” Homera. Następnym punktem programu była wizyta w mieście Arras, znajdującym się niedaleko. Czas tam spędzony mogliśmy wykorzystać na m.in. podziwianie tamtejszej katedry czy przechadzkę. Potem wróciliśmy do Saint Quentin i zaczęliśmy szykować się do przedstawienia prezentacji przed rodzinami naszych Francuzów. Pokazywaliśmy naszą pracę podczas wymiany, a także część uczniów naszego liceum opowiedziała o naszej szkole. Po formalnej części udaliśmy się na jedzenie i taniec – odtańczyliśmy też belgijkę, jak na wymianę przystało.
Naszedł czas na ostateczne pożegnanie z naszymi Francuskimi kolegami i koleżankami. Tego dnia, w piątek 29. marca, musieliśmy zapakować się do autokaru i nie bez łez opuścić Saint Quentin. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na 2 godziny w niemieckiej miejscowości - Akwizgranie. Tam również znajduje się katedra, którą mieliśmy przyjemność podziwiać.
Cała wymiana minęła w mgnieniu oka, ale przyniosła dużo doświadczeń. Mogliśmy na własnej skórze przekonać się, jacy są Francuzi, jakie mają zwyczaje i jak żyją na co dzień. Spotkaliśmy się z wieloma różnicami kulturowymi (np. większość Francuzów nie zdejmuje butów, wchodząc do domu, co dla nas było absolutnym szokiem), ale myślę, że tak naprawdę przekonaliśmy się o tym, iż mimo tych wszystkich kontrastów między naszymi kulturami, jesteśmy wszyscy bardzo podobni i możemy się dogadać, nawet, jeśli mamy inne przyzwyczajenia.
Jeszcze jeden skutek uboczny – po powrocie do Polski wszyscy musieliśmy przejść na odwyk od cukru. Francuzi na prawie każdy posiłek jedzą coś słodkiego, co i nas nie ominęło. Myślę, że dla każdego z nas powrót do normalnego życia był szczególnie trudny, ale wszyscy wspieraliśmy siebie nawzajem w walce z tym uzależnieniem z poprzedniego tygodnia.
Julia Kwaśniewska, 2c SLO