Ładowanie strony...
27 listopada 2019

Bursztynowa lekcja w klasie Ic

Jolanta Sowińs…

Bursztyn, amber, jantar – każde z tych słów oznacza to samo,

czyli piękny "kamień" wyłowiony z morza...

Opowieść o bursztynie to historia sięgająca 50 milionów lat wstecz, gdy Bałtyk nie był wielkim, słonym morzem, a olbrzymią knieją pełną iglastych, dostojnych drzew. Gdy pękały ich pnie, spomiędzy kory wydobywała się kleista, przejrzysta ciecz, i to właśnie ona - kopalna żywica - jest tym, co dziś nazywamy „złotem Bałtyku”. W niektórych bursztynach dostrzegamy zatopione na wieki kawałki listków, igliwie, owady… To, co wygląda w nich jak brokat, to zastygłe pęcherzyki powietrza. Znamy ich aż 60 odmian. Są złociste, żółte, brązowe, czarne, koniakowe, przezroczyste lub matowe, a nawet białe i delikatnie błękitne.

Bursztyny znane były i cenione już dawno temu, jako piękne elementy biżuterii i jako lekarstwo. Wytwarza się z nich pierścionki, kolczyki, naszyjniki, bransoletki, a także specyfiki leczące choroby oczu, skóry, reumatyzm i bóle głowy. Pracownie tworzące z nich ozdoby istniały w Europie już w wieku II przed narodzinami Chrystusa.

Największy bursztyn odnaleziony w Polsce ważył prawie 10 kilogramów, a złowiono go w Kamieniu Pomorskim w roku 1860. Zrabowany został niestety podczas II wojny światowej.

W Polsce najwięcej bursztynów znaleźć można w Zatoce Gdańskiej, na Mierzei Wiślanej i u nasady Mierzei Helskiej oraz w osadach polodowcowych między Łebą a Słupskiem. Szczególnie wiele przypływa ich do brzegu po sztormach, od  października do końca marca. Wtedy właśnie nasz dzisiejszy gość - pan Mariusz Książczyk, którego połowy bursztynów są życiową pasją, wyjeżdża często nad morze, by ze specjalnym sprzętem i lampą wyławiać z Bałtyku okazy do swej wspaniałej kolekcji.

Bardzo dziękujemy za ciekawą lekcję i bursztyny, którymi zostałyśmy na koniec obdarowane.

Jolanta Sowińska-Gogacz