Dzieciństwo Bartka i jego rodziców było naznaczone cierpieniem i łzami. Początkowo Bartek potykał się o własne nogi, z biegiem czasu stracił wzrok w jednym oku. Diagnoza była okrutna SM.
Jednak w tym trudnym okresie było coś pięknego: ogromna wiara i gorliwa modlitwa rodziny i kolegów z klasy wraz z rodzinami.
Ani przez chwilę nie przestawaliśmy ufać, że Bóg może wszystko. Rodzice często zamawiali Msze Święte, bezustannie towarzyszyła im modlitwa różańcowa. Bartek mógł przecież jeździć na wózku inwalidzkim, nie widzieć nieba ani ziemi, ani ludzkich twarzy. W końcu zdarzył się cud, to co się dokonało, jest wielką łaską i siłą modlitwy różańcowej. Wszystko, co się wydarzyło w życiu Bartka uważa za wielki Boży cud. Bartek jest zdrowy.